Jako trener pracuję zawsze w parze mając u boku swojego podopiecznego, ale trenując sam również mam partnera tylko że z własnego życia. Trenując z moją Kasią nie dążę do kolosalnych ciężarów, ani masy mięśniowej. Kieruje się tylko dobrym samopoczuciem, radością i rywalizacją pod względem skupienia na własnych maksymalnych możliwościach, głównie wytrzymałościowych. Kiedy trenujesz ze swoją drugą połówką nie musisz sam błąkać się po siłowni, nie musisz gotować oddzielnie i rozmawiać zawsze o tipsach kiedy można pogadać o ulepszaniu konstrukcji własnego ciała. Szukajcie zawsze wyjścia do wspólnego mianownika. Nie chodzi o znajdowanie kogoś podobnego, ale robienie to co sprawia wam wspólną przyjemność. Możecie razem tańczyć, biegać, jeździć na rowerze. Wspólna pasja ładuje baterie. Człowiek jest tzw homo incontentus, czyli szukający i doskonalący, a lepiej to wychodzi w pakiecie:]